poniedziałek, 30 czerwca 2008

Jak zaoszczędzić kilka lub kilkadziesiąt tysięcy na kredycie hipotecznym?

Jeśli zamierzasz w najbliższym czasie sfinansować kredytem zakup nieruchomości polecam Ci kurs dzięki któremu możesz zyskać na każdej transakcji tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy PLN.

PRZYKŁAD (duże miasto):
Finansujesz kredytem zakup mieszkania:
Powierzchnia: 62 m2
Cena za metr: 7100 PLN / m2
450 000 PLN wartość kredytu
30 lat okres spłaty
7,41% oprocentowanie kredytu
3 118,78 PLN miesięczna rata kredytu
1 122 760 PLN kwota całkowitej spłaty kredytu
(kapitał + odsetki)

Zauważ, że każda miesięczna rata kredytu jest wyższa
o 948 PLN od ceny udziału w Seminarium!


Jak sądzisz, a gdybyśmy na Seminarium pokazali, w jaki sposób
zaoszczędzić 1% na opisanym wyżej kredycie, to warto byłoby za
tę wiedzę zapłacić 2170 PLN?

Odsetki w kredycie o powyższych parametrach niższe o 1%
oznaczają, że miesięczna rata kredytowa spadnie do
kwoty 2 817,72 PLN, co oznacza, że w ciągu 30 lat
zapłacisz do banku o 108 380,09 PLN mniej!

Kwota oszczędności tylko na tej jednej transakcji
wyższa jest 50 razy od ceny tego Seminarium!

WNIOSEK!
Czy pogardzisz taką wiedzą, która pozwoli Ci zaoszczędzić
tylko na jednej transakcji setki tysięcy złotych! A pamiętaj, że na kursie pokazujemy dziesiątki patentów, w jaki sposób zaoszczędzić i zarobić dużo, dużo więcej..

Nie czekaj zapisz się na kurs, na którym zyskasz!

czwartek, 6 marca 2008

Myśl przelana na papier i nie tylko…

Ludzie starając się przekazać wiedzę od dawnych czasów przekazywali ją słownie przez co przekaz gubił się po drodze. Piśmiennictwo i papier utrwaliło myśli ludzkie na wieki – a co nam przynosi XXI wiek? To ewolucja papieru do różnych form elektronicznych.
Lubię czytać książki o interesującej mnie tematyce, myślę że ty również. Chodzi mi o normalne książki papierowe – są również książki elektroniczne tzw. e-booki do czytania na ekranie komputera lub innego urządzenia mogącego wyświetlać tekst tzw. czytnik e-booków np. Sony eBook Reader (zdj. poniżej), iRex iLiad Reader, Hanlin eBook Reader.

Coraz częściej stosuje się w nich tzw. elektroniczny papier, o właściwościach zbliżonych do tradycyjnego papieru. Pamięć takiego „e-book readera” to 64 MB i możliwość jej rozszerzenia poprzez karty pamięci SD. Wg producenta pozwala to przechowywanie na ok. 7500 stron tekstu czyli ok. 20 książek po 375 stron każda. Odpada brak miejsca i bałagan na półce. Idealnie ale jest jedno ale - cena. Same urządzenie kosztuje min. 1000 zł oraz ceny samych e-booków.

Logika nakazuje aby e-book był tańszy od wersji papierowej ponieważ nie trzeba wydawać pieniędzy na papier, druk, dystrybucję. Wg mnie e-book powinien kosztować ok. połowy ceny wersji drukowanej. A jak jest w rzeczywistości? Niestety ceny e-booków dorównują niejednokrotnie cenom książek papierowych. Ekstremalny przykład sytuacji gdzie e-book jest droższy od wersji papierowej i to z twarda okładką! W ebooks.com książka elektroniczna
The Secret Rhondy Byrne kosztuje 15,29 dolara a wersja papierowa w amazon.com za 14,37 dolara! To akurat przykład amerykański ale i u nas sprawa ma się podobnie.
Za chwilę przykład. Przedtem jednak zadam ci pytanie, którą wersję wybierzesz? Na 99% domyślam się że wybierzesz wersję papierową.
Oto przykład ten e-book kosztuje 21,70 zł a ta wersja papierowa 22,91 zł.
Różnica 1,21 zł. Ta sama zawartość. Przy czym do wersji drukowanej dołączona jest płyta DVD a do ebooka nie!
Jeszcze wystarczy dodać, że przy wersji papierowej wybierając odbiór w salonie w swoim mieście nie ponosimy kosztów przesyłki to dla mnie wybór jest oczywisty. Wybrałem wersję papierową i jestem z tego zadowolony.

Gdyby ten e-book kosztował 9,90 zł kupiłbym wersję elektroniczną gdyż zapłaciłbym mniej, miałbym zaoszczędzone pieniądze. Jednak co zrobić kiedy nie ma wersji drukowanej a książka jest wydana tylko w formie e-booka i to jeszcze w dość sporej cenie? Ja w tym momencie wyrażam swój głos tak jak podczas głosowania w wyborach do sejmu tak i tutaj wybieram – jeśli produkt zawiera to czego klient oczekuje ale posiada zbyt dużą cenę to co robi klient - wybiera tańszy produkt. Dlatego szukam książki papierowej o podobnej tematyce w lepszej cenie.

Osobiście preferuję wersje papierowe bo mi się wygodniej czyta niż z ekranu. Jeśli jednak technika pójdzie do przodu tak szybko jak w przypadku przenośnych odtwarzaczy mp3 gdzie jeszcze 10 lat temu pierwszy odtwarzacz miał 64 MB pojemności i kosztował ok. 1000 zł a dziś wersja 1GB kosztuje ponad 10 razy mniej – jeśli za kilka lat w takim tempie będą się rozwijać przenośne czytniki książek elektronicznych to i ja sobie takiego sprawię – obecnie czytam książki papierowe oraz słucham książek w wersji audio na przenośnym odtwarzaczu mp3 co i tobie polecam – oszczędność czasu np. możesz słuchać książki stojąc w długiej kolejce lub jadąc samochodem.

Jeśli wolisz prasę i książki w formie elektronicznej lub w wersji audio to zapraszam do tej księgarni.

środa, 20 lutego 2008

Wyjście z inwestycji giełdowej

W jednym z poprzednich artykułów pisałem, że warto oszczędzać i inwestować w fundusze akcyjne aby po 20-stu kilku latach być wolnym finansowo.
Zakładałem wtedy stały 12% zysk z inwestycji ale rzadko kiedy zdarza się taka sytuacja. Giełda ma to do siebie, ze charakteryzuje się okresami wzrostu (rynek byka, hossa) i okresami spadków (rynek niedźwiedzia, bessa).
Podam 2 przykłady ile zainwestowane 1000 zł w różnych okresach dało zysku.
Obliczenia oparte na zwrotach indeksu WIG w danym okresie.

1. Jeśli zainwestowalibyśmy 1000 zł na początku 1994 roku na GPW i wyszli z inwestycji pod koniec 2002 roku to mielibyśmy na koncie 1200 zł czyli zarobilibyśmy jedynie ok. 20%! Przez 9 lat tylko 20% zysku – mniej niż z lokat bankowych w tamtym okresie!
Jest to typowy przykład bessy na giełdzie. Nie była by to zbyt dobra inwestycja – rzekłbym, że była by to zła inwestycja gdyż więcej zarobilibyśmy z lokat. Ktoś mógłby się przez to zniechęcić do giełdy i przestać inwestować a to poważny błąd. Spójrzmy na poniższy przykład.

2. Jeśli zainwestowalibyśmy 1000 zł na początku 2003 roku (lub po prostu kontynuowali naszą inwestycję z przykładu 1) i wyszli z inwestycji czerwcu 2007 to z 1000 zł zrobiłoby się ok. 4400 zł czyli 3,4 razy więcej niż zainwestowaliśmy i to w czasie o połowę krótszym niż w pierwszym przykładzie! Jest to typowy przykład hossy na giełdzie.

Co z tych 2 przykładów wynika?
Dwie ważne sprawy kiedy wejść i kiedy wyjść z inwestycji (przy czym wg mnie wyjście z inwestycji jest ważniejsze od wejścia). Wejść w inwestycje można prawie w każdym momencie ale powinno się wchodzić gdy akcje są w „dołku” (dołek nie znaczy dno – dno jest to najniższy poziom ceny akcji w całej jej historii).
Przeanalizuję to na przykładzie jednego z funduszy akcyjnych – Arka akcji.
Gdybyśmy kupili udziały w tym funduszu 1.12.1999 roku to wg wyceny były warte 10 zł (tyle co w momencie debiutu w kwietniu 1998 roku). Czyli weszliśmy w inwestycję i teraz jest pytanie kiedy z niej wyjść? Ja sugeruję aby obserwować notowania i założyć sobie taki limit (próg wyjścia), że kiedy notowanie udziału spadnie o 10 % poniżej najwyższej wartości to wychodzimy z inwestycji. Kiedy wzrasta wartość jednostki to za każdym razem podnosimy poziom od którego liczymy minus 10%. Ale kiedy wartość jednostki spada to nie zmniejszamy poziomu tylko bierzemy poziom najwyższy jaki wystąpił.
Próg wyjścia jest wartością, którą można przesuwać może to być np. 15% zależy to od tego czy notowania mają dużą czy małą zmienność. Przy małej zmienności lepszy jest poziom 10% przy większych wahaniach 15% lub nawet 20%.

Przejdźmy teraz do rzeczywistych notowań historycznych funduszu Arka akcji.
Data wartość max poz. wyjścia (max - 10%)
01.12.1999 10 - -
03.01.2000 11,9 11,9 10,7
01.02.2000 12,7 12,7 11,43
01.03.2000 13,8 13,8 12,42
27.03.2000 14,5 14,5 13,05 – najwyższy poziom od startu
03.04.2000 13,8 14,5 13,05
14.04.2000 13,37 14,5 13,05
17.04.2000 12,73 14,5 13,05 – wyjście z inwestycji gdyż wartość bieżąca jest mniejsza od poz. wyjścia (12,73<13,05)

Zysk ok. 20% (po odjęciu podatku) w niecałe pół roku.
Oczywiście najlepiej byłoby wyjść z inwestycji w dniu 27.03.2000r. gdy kurs był najwyższy, niestety wtedy nie było wiadomo czy kurs w następnych dniach się zwiększy czy spadnie a tak ta metoda dobrze zastosowana chroni przed dużymi stratami.
A co działo się dalej? Aż do sierpnia 2003 roku wartość jednostki nie przebiła poziomu 14 a najniższa wartość jednostki wyniosła 9,35 w październiku 2002 roku (najlepszy czas na pierwsze/ponowne wejście w tą inwestycję).

Nie poddawaj się emocjom nie myśl czy sprzedać czy jeszcze przetrzymać bo może wzrośnie. Chodzi tu o tzw. psychologię inwestora.
Używaj systemu aby liczby automatycznie powiedziały ci czy już czas wyjść z inwestycji czy jeszcze nie. Musisz tylko samemu ustalić próg wyjścia czy będzie to 10% czy 20% to zależy jak zmienna jest twoja inwestycja.

O innych metodach bezpiecznego inwestowania możesz przeczytać w tej książce

środa, 9 stycznia 2008

Inwestowanie w papiery wartościowe

Jest wiele instrumentów finansowych, które pomagają nam pomnażać swój majątek. Postaram się je scharakteryzować. Głównie inwestycje można podzielić na:
- papiery wartościowe,
- nieruchomości,
- biznesy,
- inwestycje alternatywne.

W tym artykule zajmę się papierami wartościowymi – głównie akcjami i opartymi na nich funduszach.

Do najpospolitszych należą: konto osobiste, lokata bankowa, obligacje – zapewniają bezpieczny zysk lecz co tu dużo pisać jest on marny właściwie jedynie chroni nasze pieniądze przed inflacją co nie doprowadzi nas do wolności finansowej lub doprowadzi nas za 50 lat – wg mnie to instrumenty to strata szansy na prawdziwe zyski.

Jedyny sens ma konto osobiste ale powinniśmy na nim posiadać max 3 krotność naszych miesięcznych wydatków, gdyż konto ma służyć wygodzie płatniczej i być rezerwą na nagłą potrzebę gotówki.

Polecam konta internetowe gdyż są one tańsze w prowadzeniu od kont realizowanych w okienku bankowym. Jego prowadzenie często nic nie kosztuje i posiada tanie przelewy.



Bardziej rentownymi ale i ryzykowniejszymi są akcje i oparte na nich fundusze. Jeśli nie znasz się na terminach inwestycyjnych nie potrafisz i nie chcesz zaprzątać sobie głowy jak działa giełda to najlepszym wyborem dla ciebie będą fundusze akcyjne. Tu tylko wpłacasz pieniądze regularniei nie dbasz zbytnio o kurs gdyż nabywając regularnie jednostki uczestnictwa gdy ich kurs spadnie to nabędziesz ich więcej a gdy wzrośnie to nabywasz trochę mniej gdyż zawsze nabywasz za stałą kwotę co ta samą jednostkę czasu – jest to tzw. metoda uśrednianego zakupu. Jest to metoda długoterminowa najmniej zaprzątająca twój umysł.

Jest też druga metoda, która wiąże się z codzienną obserwacją kursu – nie kupujesz udziałów regularnie tylko czekasz na zmiany trendu i starasz się kupić więcej jednostek w niższej cenie niż byś kupował regularnie a mniej po wyższej cenie za ten sam budżet jak przy regularnym nabywaniu w proporcjach np. 2/3 budżetu na zakupy gdy niższy kurs 1/3 na pozostały zakup w danym okresie. Gdy dobrze przeprowadzona ta metoda jest wydajniejsza od poprzedniej ale niewiele ludzi z niej korzysta ze względu, iż pierwsza metoda jest łatwiejsza i prostsza a wiadomo ludzie są raczej leniwi.



Jeśli fundusze ci nie wystarczają to sugeruję zacząć grę na GPW. Jednak przed przystąpieniem do niej radzę poznać zasady jej działania gdyż bez nich tak naprawdę grasz opierając się o szczęście a nie logiczne zasady.

Po poznaniu zasad warto zapoznać się z technikami przewidywania ruchów na giełdziezwanymi jako „analiza techniczna”.



Przed przystąpieniem do inwestycji zapoznaj się z 7 skutecznymi poradami na start.



1. Możesz zacząć grać na GPW dowolna kwotą, nawet 100 zł ale ja nie polecam tego. Dlaczego? Ponieważ ze 100 zł nawet 20% zysku to 20 zł (bez uwzględnienia podatku) a przy tym prowizje zjadają większość tego zysku. Optymalne minimum to wg mnie 3000 zł, ponieważ będziesz mógł je zdywersyfikować czyli podzielić inwestycję po 1500 zł w 2 różne spółki (gdy jedna spadnie druga może wzrosnąć co zmniejsza ryzyko) i prowizje stają się niewielką częścią inwestycji.


2. Najpierw zaoszczędź pieniądze i dopiero nimi inwestuj. Nie graj pożyczonymi pieniędzmi !!! Niektórzy do tego zachęcają i wspominają o dźwigni, dzięki której możemy więcej zyskać ale kij ma dwa końce i jeśli coś nie wypali to zamiast więcej zyskać mamy większą stratę. Mając dług do spłacenia nie prędko wrócisz do gry.


3. Prowadź dziennik zawartych transakcji – zapisuj tam przyczyny wejścia i wyjścia z inwestycji (okres trwania transakcji, ile dała zysku lub straty, jakie były tego przyczyny- czy zależały od Ciebie?) Szukaj powtarzających się schematów sukcesów i porażek – wyciągając z nich wnioski aby w przyszłości powielać sukces i blokować nietrafione decyzje inwestycyjne.


4. W prasie i TV gdy SA spadki na giełdzie redaktorzy i ludzie postrzegają to jako złe nowiny a wcale tak nie musi być. Jeśli nie masz jeszcze zainwestowanych pieniędzy a dana spółka w ciągu ostatniego tygodnia spadła o np. 5% a nic nie przemawia za tym, że dzieje się z nią źle (czytaj komunikaty spółek i analizuj je to bardzo pomaga przy podjęciu decyzji) to jest to normalna reakcja rynku na popyt i podaż – kupno tych akcji w tym momencie jest wskazane. Jeśli za to są złe informacje o stanie spółki np. zmniejszona prognoza zysków to ja w taką spółkę bym nie wchodziłgdyż dalsze spadki są bardzo prawdopodobne.


5. Trzymaj emocje na wodzy. To jeden z najgorszych doradców inwestycyjnych. Musisz zrozumieć, że giełda to wzrosty i spadki. Podczas spadków można taniej nabyć akcje a podczas wzrostów realizować zyski. Posiadając akcje, które właśnie spadają masz dwie możliwości tzw. cięcie strat – sprzedajesz akcje z niewielką stratą co ratuje ciebie przed dalszymi spadkami i większa stratą. Druga metoda jesteś twardy i spadek kursu nie wywiera na tobie wrażenia, masz dużo czasu i przeczekujesz aż się podniesie i wtedy realizujesz zysk – ryzyko w tej metodzie jest takie, że jak kurs mocno spadnie może się odbić nawet po kilku miesiącach lub latach.


6. Nie walcz z trendem. Poruszaj się zgodnie z nim. Jeśli zaczyna się tendencja wzrostowa dołącz krótkoterminowo do rynku i wykorzystaj ten wzrost, gdy trend się zacznie odwracać wyjdź z inwestycji. Pamiętaj wejść w rynek jest łatwiej zdążyć, gdyż wzrosty są mniej spektakularne niż spadek, więc się nie spiesz. Za to musisz być bardzo uważny przy wychodzeniu z rynku, gdyż spadki potrafią być bardzo szybkie i gwałtowne.


7. Odradzam kupowania „czarnych koni”, które jeszcze rok temu kosztowały po kilka zł a teraz ich kurs osiąga kilkadziesiąt lub nawet kilkaset zł. Są one mocno przewartościowane i ich spadki kursu są wręcz pewne. Polecam za to jeśli masz je w portfelu wyjście z tych inwestycji.


To tyle porad. Życzę owocnych inwestycji.

Mieszkanie za darmo i 400 tysięcy na koncie

W dzisiejszym świecie prawie z każdej strony jesteśmy bombardowani reklamami o pożyczkach i kredytach. Czy to w TV czy w Internecie wszyscy chcą nas przekonać niską ratą, prostymi zasadami, szybką pożyczką.

Rozumiem, że niektórym biedniejszym rodzinom może brakować pieniędzy na bieżące potrzeby i czasem korzystają z tych pożyczek, tłumaczą to sobie tym, że raty są niskie. A przecież można inaczej. Wystarczy rozpoznać w kilka sekund czy to jest opłacalne.

Ja przy wszelkiego rodzaju pożyczkach czytam tylko 1 zdanie. Ty też powinieneś. Interesuje nas tylko takie zdanie: RRSO – Roczna Rzeczywista Stopa Oprocentowania wynosi – i tutaj jest liczba określająca % o ile więcej będziemy musieli oddać po roku. Jeśli takiej informacji nie ma to domagaj się jej gdyż pożyczkodawca jest do tego zobligowany zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim z dnia 20 lipca 2001 roku. Tutaj mała dygresja spójrz na reklamy Providenta (chyba najdroższy pożyczkodawca w kraju) i poszukaj tego zapisu – ja go nie uświadczyłem. Jednak na ich stronie jest kalkulator pożyczkowy, w którym wyliczyłem RRSO dla pożyczki rocznej i kwoty 1000 zł (z obsługą domową) wynosi 71,43 % - czyli po roku musisz oddać 714 zł więcej przy pożyczce 1000 zł - zgroza! I pomyśleć, że są ludzie którzy w ten sposób pożyczają pieniądze a wystarczyłoby się trochę zastanowić jakie ogromne to są koszta.

W większości tzw. pożyczek „ekspresowych” ta stopa jest w granicach 20-25%.

Pomyśl jeśli pożyczasz 3000 zł na 20%/rocznie płatne w 36 ratach to rata miesięczna wyniesie 111,5 zł co daje do spłaty 111,5*36 = 4014 zł czyli 1014 zł więcej niż pożyczałeś!

Czyli 1/3 wartości pożyczki powierzyłeś bankowi. Po co tracić pieniądze? A czy nie możnaby najpierw przeanalizować czy jest to nam niezbędne do życia – przeważnie nie jest gdyż większość takich pożyczek idzie na „luksusy” typu nowy sprzęt RTV, wycieczka. Chociaż jest to mała skala pożyczki i krótki jej czas to widać jak „wysysa” z nas pieniądze.



Wg mnie jedyny sensowny powód brania kredytu to nieruchomości gdyż są to najtańsze pieniądze na rynku. Kredyty hipoteczne oprocentowane są w granicach 6% rocznie czyli znacznie mniej niż kredyt konsumpcyjny – pyzatym można na nim zarobić w pewnych okolicznościach. Oto przykład.

Przypuśćmy, że pochodzisz z niewielkiego miasta i posiadasz zdolność kredytową na kwotę 150000 zł oraz 10000 zł gotówki. Za taką kwotę będzie ciebie stać aby kupić 2 pokojowe mieszkanie na rynku wtórnym. Jeśli stać ciebie aby spłacić taki kredyt w 15 lat to rata miesięczna przy oprocentowaniu 6% wynosiłaby 1266 zł/mies. A przy 30 latach spłaty rata wyniesie 900 zł/mies.

Moja propozycja jest taka – skoro stać ciebie na wydatek 1266 zł/mies to lepiej jest i tak wybrać kredyt na 30 lat a różnicę zainwestować np. w fundusz akcji wpłacając co miesiąc po 1266-900= 366 zł. Zakładając stopę zwrotu na poziomie 12% rocznie (średni zysk z giełdy – opisywałem to w poprzednim artykule) te 366 zł miesięcznie przez 30 lat da 1279156 zł co po odjęciu podatku da na czysto 1023325 zł.

Ktoś może powiedzieć, że za 30 lat ten milion nie będzie tyle wart co dzisiaj i będzie miał rację. Zakładając roczną inflację na poziomie 3% ten nasz milion za 30 lat będzie wart tyle ile dzisiaj ok. 400 tysięcy zł



Dzięki tej metodzie po 30 latach masz spłacony kredyt na mieszkanie oraz około 400 tysięcy zł na koncie.

Jeśli chcesz poznać znacznie więcej metod finansowania zakupu nieruchomości z minimalnym, lub zerowym wkładem zapisz się na kurs inwestowania w nieruchomości.

Jak przejść na emeryturę po 27 latach pracy

Jeśli interesuje cię inwestowanie i chciałbyś przejść na „własną emeryturę” po 27 latach i dostawać bez pracy 2 razy tyle ile wynoszą twoje obecne dochody to przeczytaj poniższy post.

Tak zwani guru inwestowania i motywacji sugerują aby oszczędzać 10% swoich miesięcznych dochodów i je inwestować. Ja mówię oszczędzaj i inwestuj CO NAJMNIEJ 20% swoich dochodów – a doprowadzi cię to do finansowej wolności. Uwierz mi, że można to zrobić bez dużych wyrzeczeń. Im wcześniej zaczniesz tym krócej będziesz musiał odkładać.



W I kwartale 2007 roku przeciętne wynagrodzenie wynosiło 2709 zł brutto co daje „na rękę” ok. 1800 zł. (Wszystkie obliczenia będę przeprowadzał w oparciu o tą kwotę ale będziesz mógł uwzględnić własne dane).

Jeśli zarabiasz ok. 1800 zł miesięcznie to 20% z tej kwoty to 360 zł. Zostaje nam 1440 zł/mies.

Średni zysk z warszawskiej giełdy (liczony od początku jej działalności razem z dwoma dołkami kiedy większość była na minusie) i tak daje ok. 12% zysku rocznie. Pomyśl przez 15 lat 12% zysku? Te dane będziemy brali pod uwagę w naszych dalszych obliczeniach.

Obliczenia nie uwzględniają podwyżek płac ani inflacji. W przypadku podwyżki płacy również więcej wkładamy do inwestycji bo zawsze ma to być min. 20% dochodów!

Musisz postępować wg zasady płać najpierw sobie co znaczy abyś zastosował zlecenie stałe przelewania kwoty 360 zł co miesiąc np. na do jakiegoś planu systematycznego oszczędzania opartego na akcjach – w wielu bankach mają takie plany.

Teraz obliczymy ile lat musimy oszczędzać (przy naszych założeniach 360 zł/mies i 12% stopie zwrotu rocznie) aby osiągnąć dochód z odsetek dwukrotnie przekraczający nasz miesięczny wkład. Rocznie inwestujemy 4320 zł = 12 mies x 360 zł.


Po 10 latach inwestowania daje nam to 84908 zł, które generują w ciągu roku 13157 zł co w przeliczeniu miesięcznym wychodzi 758 zł/mies z odsetek czyli ponad 2 razy więcej niż wkładamy!

Możesz to łatwo wyliczyć za pomocą arkusza kalkulacyjnego lub kalkulatora finansowego używając funkcji FV (future value).



Teraz przychodzi pora aby zaprzestać wkładania naszych 360 zł/mies gdyż jest to mało efektywne w porównaniu do dwukrotnie większych odsetek. Czyli włożyliśmy w oszczędzanie i inwestowanie 43200 zł.

Tym sposobem oszczędzając jedynie 10 lat powracamy do płacy 1800 zł/mies (te 360 zł znowu możemy wydawać na przyjemności) i nie musimy już nic odkładać. Teraz wystarczy tylko poczekać kolejne 10 lat aby procenty zrobiły swoje.


Po następnych 10 latach inwestowania nasz stan aktywów wyniesie 263710 zł które generują w ciągu roku 28255 zł co w przeliczeniu miesięcznym wychodzi 2354 zł/mies.

Jest to dochód nieopodatkowany, więc musimy od niego odjąć 20% tzw podatku belki (być może za kilka, kilkanaście lat ten podatek zostanie zniesiony wtedy nie trzeba będzie nic odejmować).

2354 zł – 20% (471 zł) = 1883 zł/mies pasywnego dochodu

Ale gdyby nam się jeszcze nie spieszyło z rentierstwem to jeśli poczekalibyśmy jeszcze 6 lat dłużej (czyli łącznie 27 lat) to zgromadzilibyśmy kapitał 520518 zł, który generuje w ciągu roku 55770 zł co w przeliczeniu miesięcznym wychodzi 4647 zł/mies. (3717 zł mies. po opodatkowaniu) czyli ponad 2 razy więcej niż nasza podstawowa płaca!



Gdybyśmy zaczęli takie oszczędzanie w wieku 20 lat to w wieku 47 lat bylibyśmy finansowo wolni (renta kapitałowa 2 razy większa niż płaca w wieku 20 lat).

Można to porównać do emerytury górnika (przechodzą na nią w podobnym wieku). I to osiągnięte tylko przez 10 lat wyrzeczeń w postaci inwestowania 20% miesięcznego dochodu.



Perspektywy rozwoju naszego państwa są duże i zyski osiągane na inwestowaniu w fundusze akcyjne powinny przewyższać wspomniane 12% rocznie.

Ja inwestuję w fundusz akcyjny, który zarobił dla mnie w ciągu ostatniego półrocza 19% wiec ty też możesz tak inwestować.


O czym jest i będzie ten blog?

Witam.

Jeśli czytasz te słowa to wnioskuję że interesuje ciebie tematyka inwestycji i dochodzenia do wolności finansowej – dobrze trafiłeś ponieważ na tym blogu zamierzam opisywać praktyczne metody i porady jak dojść do tego celu.

Droga do wolności finansowej poprzez inwestowanie nie jest drogą szybką – ja sam planuję, że zajmie mi to ok. 20 lat. Oczywiście będę starał się przyspieszyć tą drogę ale nie na siłę.

Wychodzę z założenia, że skoro inwestując przez połowę czasu niezbędnego do przejścia na emeryturę dojdę do wolności finansowej to już nie będę musiał pracować przez kolejne 20 lat – oczywiście mogę pracować dalej ale ma to być mój własny wybór a nie przymus, wtedy dopiero człowiek staje się wolny finansowo jeśli sam decyduje co chce robić i kiedy a nie jego pracodawca.


Zapraszam do przeczytania moich następnych postów